Spodobała Ci się któraś z moich toreb?
Chciałabyś mieć torbę wyjątkową, niebanalną ?
Napisz :catinabagg@gmail.com
Kto pyta, nie błądzi :)

czwartek, 31 stycznia 2013

W biegu

Doba z gumy nie jest. I to jest jej feler.
Wiecznie gonię...i już wydaje mi się,że dogoniłam króliczka...a króliczek znowu w nogi!
Poniedziałkoweg planu, dotyczącego uszycia torby dla córki za diabła nie mogę wykonać...a czas na to coraz krótszy.
Za serwetkę, którą zaczęłam, też nie mogę się porządnie zabrać, bo wieczorem padam na tzw. twarz.
Dzisiaj krótko.



Torba ani wiosenna, ani letnia, ani jesienna.
Mniejsza niż wcześniej pokazywane.
Zamykana na "karabińczyki".
Skóra jaśniutka, wewnątrz podszewka w pastelowe pasy.







Lecę gonić tego króliczka!!!
Beata

środa, 30 stycznia 2013

Marudzę

Padał śnieg..źle, bo biało..bo z łopatą trzeba latać, samochód z białego puchu oczyścić.
No, widoki za oknem,,można było nazwać przyjemnymi.
Od wczoraj..odwilż..bleee...to dopiero mi się nie podoba. Zrobiło się brudno, ślimato, paskudnie.
Nie ma co wyglądać za okno, bo depresja gotowa.

Może antydepresyjną rolę odegra abażur, który zrobiłam dla córki.
Pomysł zaczął się od serwetki, oczywiście.
Na zdjęciu była w kolorach białym i różowym i prezentowała się słodko.
Córce zamarzyła się jednak lampa niebieska. Mówisz, masz :)
Kordonek w trzech odcieniach niebieskości i do roboty ;)
Lubię szydełkowanie. Co prawda, początki zawsze mam trudne, bo najczęściej przeraża mnie ogrom pracy, jaka przede mną. Ale jak już zacznę...to nie umiem skończyć. A jeszcze, jeśli efekt przerasta moje oczekiwania, to sama radość.
Życzę Wam przyjemnego dnia.
Beata



wtorek, 29 stycznia 2013

Z tęsknoty

Poniedziałkowe plany legły w gruzach..przełożone na środę..może się uda.
Dzisiaj ciąg dalszy słońca...bo tęskno mi.


Troszkę pochmurna ta wiosna :) Oliwkowa zieleń połączona z kwiecistą łąką. Pachnie wiosną.....Skóra nie jest w jednolitym kolorze, miejscami jaśniejsza, brzegi ma o ton ciemniejsze, co dodatkowo dodaje jej charakteru.








A tutaj, to już lato ;)
Intensywny kolor mandarynki i przepiękny widok na Istambuł . Troszkę wspomnienia wakacji sprzed lat.
Skóra użyta do uszycia tego worka, jest masywna, na zdjęciu nie widać, ale ma delikatną fakturę w drobną kratkę. Podszewka w drobny "rzucik" pomarańczowy i czarny, komponuje się z aplikacją na torbie.
Tą aplikację stworzyła moja siostra :)

Wymiary worków: wys.35, średnica dna 21 cm
W torbie mandarynkowej pasek wiązany, dzięki czemu można regulować jego długość.

Podobno wiosna coraz bliżej, tylko czemu jej nie widzę ?
Beata

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Wbrew aurze

Za oknem biało. Jedyny pożytek ze śniegu, to taki, że przykrył szaro-burość przyrody. Nie widać śmieci, które co niektórzy homo sapiens, bez żenady wywalają na okoliczne łąki :(
Słońca za oknem zupełny brak...to tutaj trochę go pokażę.


Worek w kolorach słońca.
Połączyłam ze sobą skórę, w piaskowym ze
skórą w żywym żółtym kolorze.
Żółta skóra jest ciekawie wyprawiona,
wygląda jak spękana, spalona słońcem ziemia.
 Podszewka worka i jego wykończenie, uszyłam z żółtego sztruksu w drobne kwiatuszki. Torba jest zamykana poprzez ściąganie troczkami. Skórzany pasek również jest podszyty sztruksem.
Całość wyszła bardzo wesoła. Idealna na lato.
Zdjęcia, niestety nie oddają faktycznych kolorów.
Wymiary : wysokość 35 cm, średnica dna 21 cm, pasek ok 100 cm.



Na tym zbliżeniu widać fakturę żółtej skóry, ale niestety nadal kolor jest oszukany. Skóra ma bardziej zdecydowaną żółta barwę.










I jeszcze jeden worek.




Zestawienie dosyć odważne, mocno kontrastowe :)
Skóra w kolorze mandarynki zestawiona z turkusową podszewką. Jej ozdobą są dwie "klapki"z małymi
guziczkami .
Wymiary takie same, jak wyżej.
 Byle do wiosny :)





Beata

niedziela, 27 stycznia 2013

Ramki biżu......

Nie znoszę "gołych" ścian. Swój dom obwieszam, czym się da i gdzie się da. Na moich ścianach sporo miejsca zajmują zdjęcia. A jak zdjęcia, to obowiązkowo ramki do nich :) Przez lata uzbierała się spora kolekcja. Kupowałam różne, bardziej i mniej ozdobne. Te bardziej ozdobne, zostawiłam w spokoju, ale te mniej raziły mnie swoją "nagością". Zostały więc poddane różnym zabiegom. Razem z córcią malowałyśmy je, dekupażowałyśmy, ale tego też było mało ;)
Postanowiłam ozdobić je zupełnie inaczej.
Z zaprzyjaźnionego warsztatu jubilerskiego dostałam tzw. odpadki w postaci syntetycznych kamieni, które z różnych względów nie mogły być wykorzystane do wyrobu biżuterii. Kamienie sobie leżały i czekały ....... I doczekały się ;)
Zwykłe, drewniane ramki, zakupione w 3-paku za grosze, nabrały zupełnie innego wyglądu.

Tutaj, w tej "drogocennej" oprawie moja babcia, której zawdzięczam swoje zamiłowanie do szydełka i wszelkich "robótek ręcznych".











Beata

sobota, 26 stycznia 2013

Dobry początek

Dzisiaj zrobiłam tyle :
To dopiero początek :).mam ochotę na coś większego niż serwetka....ale spora droga przede mną ;). Żeby tylko czas pozwolił.
A tu zbliżenie na tzw.detal :)
Dobrej nocy
Beata
Uffffff....chyba setne moje podejście do tego zwierza!...Bloger ewidentnie poszedł na kawę! Może tym razem się uda?
 Zrobiłam dzisiaj takie zakupy :
Oczywiście kordonek i zamek nijak się mają do siebie.
Z kordonka będzie powstawać serwetka(?), chyba że się rozpędzę i będzie obrus, się zobaczy. To plan długofalowy.
Zamek natomiast, to plan na poniedziałek, będzie powstawać torba.Takiej jeszcze nie szyłam, materiał zakupiony w sąsiadującej hurtowni tapicerskiej :). Torba będzie dla córci, w podróż samolotową.
Taki jest plan...teraz tylko go zrealizować ;)
Beata

Pierrot

Pierrot, smutek i romantyzm w jednym. 
Psikusa mi blogger zrobił i zeżarł wszystko co napisałam ;)
A się wzniosłam na wyżyny..i co?...wena se poszła w siną dal.
No to nie będę pisać...oglądajcie :)



Jedynie dodam, że podszewka jest w oliwkowym kolorze.











To moje 3 podejście ....zaczynam wychodzić z siebie !
Z innej beczki...kot postanowił mnie naznaczyć swoim pazurkiem i obecnie prezentuję twarz z lekka pokancerowaną :(
Może tym razem uda się opublikować.
Beata

piątek, 25 stycznia 2013

Drzewo

Drzewo, to siła i potęga. Trwa niestrudzenie, pomimo huraganów, burz. Odporne na trzaskające mrozy i palące słońce. Wytrwały świadek zmieniających się pór roku ale również obserwator naszych ludzkich działań w jego otoczeniu. I wbrew naszym działaniom, jest..nie poddaje się. Drzewo daje schronienie przed deszczem, udziela nam swojego chłodu w upalny dzień.
I tak moja fascynacja przelała się na torby ;)



Drzewo, to kolory. Promienie słońca przebijające się przez gęstwinę liści. Tęczowe refleksy powodują, że drzewo skrzy się kolorami :)









Zachmurzone, zasnute szarością niebo, zapowiadające nieuniknioną burzę...i samotne drzewo,
Dumnie prezentuje swoją moc.










I jeszcze jedno, tym razem na początku swej drogi.




Młodziutkie, z wiotkimi gałązkami. Radośnie spogląda na świat, nie świadome jeszcze jaka przyszłość je czeka.










Jeszcze niewielkie, drobna krzewinka ,obsypana młodzieńczymi pąkami, zapowiadającymi wielkość i siłę drzewa.
Spokojnie dorasta, pewne swojej przyszłej mocy.








Beata

czwartek, 24 stycznia 2013

Młodzieniec

 Koty....niezależne, chodzące swoimi ścieżkami, mające swoje zdanie. Przylepy, pokazujące na swój specyficzny sposób przywiązanie i sympatię. Gotowe obrazić się za najmniejsze uchybienie pańci.
Najważniejsze osobistości w moim domu ;) Mają swój ulubiony fotel, "ukochany" kocyk, których nie wolno nikomu tknąć, bez ich przyzwolenia.

Jakiś czas temu prezentowałam dwie kocie aplikacje. Dzisiaj kolejna :)


Rudy kocurek z białym krawatem, zadziornie zerka zielonym okiem. Młodziutki futrzaczek skory do zabawy.
 Ciekawie spogląda na świat, w każdej chwili gotowy na kolejną psotę.......a może by tak na firaneczkę pańci skoczyć?..tą z wcześniejszego posta?



Grzeje swoje jestestwo na  ciepłej, żółtej kracie ;)









Beata

środa, 23 stycznia 2013

:)

 W związku z otrzymanym wyróżnieniem od Beatki, ( jeszcze raz wielkie dzięki Beatko) zasiadłam nad pytaniami :)
Nocny marek czy ranny ptaszek?......czasami jedno nie wyklucza drugiego
Relaks z książką czy na spacerze?......z książką
Wycieczka w góry czy leżakowanie na plaży?......na pewno nie leżakowanie
Puchar lodów czy sterta owoców?.....owoce!!!
Kiedy jest mi smutno, to...  ....płaczę
Nie wyobrażam sobie życia bez...  ...herbaty z cytryną
Czy masz jakieś zwierzaki?......kot, kotka i owczarka niemiecka, ale to raczej one mnie mają ;)
Ulubione kolory...  ...granatowy
Spódnica czy spodnie?.....ostatnio spodnie
Moja ulubiona pora roku to...  ...wiosna
Kameralnie spotkanie czy duża impreza?.....kameralne spotkanie
Nie lubię u ludzi...  .....chciwości
Największą moją pasją jest...  ...wszytko, co można nazwać tworzeniem


 Niniejszym, wyróżnienie przekazuję w godne ręce 



                Moje pytania są takie:
Samochód czy rower?
Szpilki czy trampki?
Sushi czy schabowy?
Cenię w ludziach....
Najbrzydszy kolor, to...
Morze czy góry?
Najfajniejsze wakacje spędziłam w.....
Co szalonego zrobiłam ostatnio?
Największym przyjacielem człowieka jest....
Słońce czy księżyc?
 Nominacji jest niewiele z dwóch powodów...Po pierwsze, primo jestem świeżonka-blogerka i dopiero zaczynam podróż po blogowym świecie. Po drugie, Jasna obdarowała już blogi, które i ja miałam na myśli.... :)
Beata


WYRÓŻNIENIE!

Jestem w szoku !!!!
Uhonorowała mnie Beatka Raczyńska Galeria Artystyczna. Jestem dumna, że zauważyła mnie i moje skromne poczynania.
  
Dzień mam "zapchany", ale musiałam się pochwalić natychmiast ! Z wyróżnieniem wiąże się powinność odpowiedzi na pytania i wskazania moich nominacji. Wywiążę się z niej wieczorkiem, kiedy to planuję złapać nieco luzu :)
Beata

Wspomnienie

Tą firanką robiłam kilka lat temu. Miała to być niewielka firanka do kuchni. Wzór tak mnie jednak zachwycił, że dziergałam i dziergałam :). Powstały dwie firanki na okno i drzwi balkonowe w pokoju. Kiedy skończyłam tą swoją "mrówczą" pracę, stwierdziłam, że owszem, jest ładna....ale za krótka. Cóż było robić, rozpoczęłam poszukiwania materiału, który pasowałby do wzoru i koloru kordonka. Znalazłam coś odpowiedniego w Ikei. To była bawełniana narzuta, kolorystycznie idealnie pasowała do mojej firanki. Jeden wieczór i komplet był gotowy.
Od tego czasu minęło kilka lat, firankę musiałam troszkę przerobić, żeby pasowała do nowego mieszkania. Z dwóch szali zrobiłam trzy mniejsze, idealnie pasują do okien w moim mini salonie;)


Na zdjęciach jest jedno z  okien. Firankę skomponowałam z bawełnianą zasłoną w kolorze oliwkowym.


Zdjęcia robiłam latem stąd, za szybą, kwiaty na parapecie.
Byle do wiosny!!!!
Ten wzór wykorzystałam niedawno do zrobienia kolejnej firanki, ale o tym innym razem.
Oddalam się do spraw nie cierpiących zwłoki. Jestem wiecznie w niedoczasie!
Beata



poniedziałek, 21 stycznia 2013

Zasłony

Zakupiłam je w tzw szmateksie, zaprzyjaźnionym nieco. Właścicielka sprowadza ciekawe, często zupełnie nowe rzeczy. Zresztą udało mi się tam kupić świecznik z mosiądzu, obrazek haftowany krzyżykami, fantastyczną narzutę na łózko.
Bywa ,że na grzbiet znajdę coś ciekawego. Lubię takie sklepy, bo są tam rzeczy nietuzinkowe. Pamiętam początki "lumpeksów", wielkie pojemniki ze "skołtunionymi" ciuchami, wtedy miałam problem z tymi miejscami. Nie potrafiłam tam nic znaleźć a przede wszystkim ich wygląd zupełnie zniechęcał do robienia jakichkolwiek zakupów. Teraz te sklepy wyglądają zupełnie inaczej, a ten zaprzyjaźniony, jest maleńki, taki kameralny. Wszystko wyprasowane, równiutko wisi na wieszakach.....można tam robić "kulturalne" zakupy.
Wracając do głównego tematu. Zasłony kupowałam jako białe, od razu wiedziałam, że jakoś je muszę "podrasować". W domu okazało się, że są w kolorze białym...ekri...z zielonkawa poświatą. Zależało w jakim świetle się ją oglądało :)
Pierwszy pomysł był, że może coś wyhaftuję?...ale materiał dosyć sztywny,"zbity", mało wygodny do takiej pracy. Z córką wymyśliłyśmy, żeby je pomalować. Mały wałeczek w dłoń, farby do materiału i wyszło  to:
Taka oto abstrakcja. Farby są w dosyć intensywnych kolorach więc całość prezentuje się bardzo kolorowo.
W zimowym oknie odrobina lata ;)
Beata

niedziela, 20 stycznia 2013

Jak zostałam kloszardem

Wybrałam się na zakupy do marketu. Poczyniłam zapasy jedzonka dla kotów, sobie również nieco spożywczych artykułów nabyłam. Trafiła się promocja na niewielki stoliczek, który także  zakupiłam, bo był mi niezbędny(?) do wyposażenia. Cały majdan zapakowałam do samochodu i do domciu wróciłam. Ponieważ zakupów znaczna ilość wyszła, więc postanowiłam wtargać to wszystko partiami. Otworzyłam drzwi i wszystko składałam w przedpokoju. Rundek z domu do samochodu wyszło mi 3 i jeszcze w tzw. między czasie wywaliłam do śmieci, naszykowane wcześniej "niepotrzebności". Zmachana ale szczęśliwa, w myślach już skręcałam meblowy nabytek. Sięgnęłam po klucze domowe i samochodowe, żeby odłożyć na stałe miejsce.......ups, nie ma kluczyków od auta...ki diabeł. Rozejrzałam się po przedpokoju..nie ma...pewnie w stacyjce zostały...sprawdzam...nie ma. Jeszcze raz przekopałam przedpokój..nie ma. No to przeszukanie samochodu, bo pewnie upadły mi jak sięgałam po zakupy....nie ma ;(  Drogę z domu do samochodu zlustrowałam kilkakrotnie z nadzieją, że jeśli upadły w śnieg, to znajdę ślad...nic z tego.
Znowu przeszukanie przedpokoju, tym razem metodyczne z zaglądaniem do szafki na buty(?), zaglądaniem pod szafkę, "przetrzepanie" szalików rękawiczek, kieszeni....nożżżżżżżżż...matko droga, nawet w buty zaglądałam!!!...nie ma.
No to wyszło mi, że klucze wylądowały w kuble na śmieci razem z "niepotrzebnościami"!!!!. Cóż było robić, rękawice nadziałam i pomaszerowałam do śmietnika. Jesssssuuuu, jak to zrobić?...nura w kubeł? ...czy jak? Dziękować najwyższemu, pojemnik świeżo opróżniany, więc śmieci nie było w nim wiele. Próbowałam do niego zajrzeć, świeciłam latarką...ale gdzie tam, śmieci niby mało, ale jednak pojemnik głęboki, na dworze ciemno a i latarka okazała się mało przydatna. Kluczyki muszę odzyskać!!!! Wzięłam tego kubła.... i wywróciłam do góry "nogami", rozgrzebałam!!! bleeeee...śmieci!!!!!...Kama patrzyła na mnie nieco zdziwiona, jakim prawem zaglądam w miejsce, które jej czasami pachnie ambrozją, ale dla pańci to przecież ostatni syf !!! Hm..jak wytrawny kloszard przegrzebałam odpadki...efekt żaden, poza tym, że ufafloniłam rękawice..zguby NIE MA!!!!
Zbieram te śmieci i cholera mnie bierze...co ja zrobiłam z kluczykami?
Zrezygnowana wracam do domu, zupełnie bez pomysłu gdzie ich szukać.....patrzę, a ONE LEŻĄ, W PRZEDPOKOJU NA SZAFCE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Córka twierdzi, że to robota krasnoludków :) hm...wierzę jej. Z tego co wiem, jej skrzaty częściej popełniają tego rodzaju psikusy. A Wasze krasnoludki też takie dowcipne ?
Beata



sobota, 19 stycznia 2013

Ptak

Sobota! Weekend, luz, odpoczynek....i wolność od codziennych zajęć. Nie trzeba pędzić do pracy, można czas spędzić na leniuchowaniu. Co prawda najczęściej leniuchuję aktywnie, bo nic nie robić, nie potrafię, ale zawsze sobota kojarzy mi się z luzem. W taki dzień nic nie muszę a tylko mogę.
To taki dzień, w którym czuję się wolna jak ptak. I w ten sposób zgrabnie ;) przeszłam do tematu dzisiejszego posta. A jest nim  właśnie "ptak".

Aplikacja bardzo prosta i nieskomplikowana w wykonaniu, ale efekt mnie samą zaskoczył.
Matowy, czarny ptak na nabłyszczanym, brązowym tle prezentuje się wyjątkowo elegancko.




Tym razem aplikację naszyłam na torbie-worku.
Worek, to mój ulubiony fason. Nie lubię toreb z przegródkami, bo i tak wszystkie szpargały lądują w jednej przegródce, choćbym miała ich kilka. Nie ważne ile kieszonek i przegródek zawiera torba, ja wykorzystuję tylko jedną.
Worki, to temat, który dopiero zaczynam, mam ich na swoim koncie kilkanaście, to jeden z pierwszych.
Zanim uszyję torbę-worek, przyglądam się skórze jaką mam do dyspozycji i zależnie od tego jak prezentuje się błam, komponuję całość. Dlatego worki nazwałam "co Ci w duszy gra", bo często efekt jaki uzyskam zależny jest nie tylko do skóry ale i mojego nastroju ;)
W tym worku wykorzystałam "ciekawe" brzegi błamu. Postrzępione i nieco "niechlujne" są ciekawą oprawą dla ptaka. Podszewka  w jasnym, beżowym kolorze ładnie współgra z całością. Worek jest pojemny, wiem że ten fason, sprawdza się jako torba do szkoły :) Z powodzeniem zmieści się w nim teczka A-4.
Miłego leniuchowania
Beata

piątek, 18 stycznia 2013

Łowiczanka


Ostatnio zarobiona jestem po kokardki. Z trudnością łapię chwilę, żeby posiedzieć i NIC NIE ROBIĆ! Wszystko w biegu,żeby nie powiedzieć w pędzie. Czasami robię kilka rzeczy jednocześnie....ufffff, ale jednak wolę taką bieganinę, niż bezruch. Tylko zwierzaki nie dopieszczone się czują :)...pańcia nie usiedzi na miejscu i nie da rady złożyć kociego futerka na kolanach. No to pomarudziłam :), czas..start!

Dzisiaj torba kolorowa, wesoła.
Wycinanki łowickie są przepiękne. Podziwiam finezję i niebywałą precyzję ich wykonania.
Pokazało się sporo toreb zdobionych takimi właśnie elementami.
Postanowiłam sama zmierzyć się z wycinanką. Okazało się, że wcale nie jest to takie proste.
Wycinanka z papieru jest lekka, koronkowa niemal. Jak oddać tę lekkość w skórze?
No i jeszcze ta kolorystyka, żywa ale nie "papuzia". Same problemy.
Musiałam jednak spróbować. Bardzo chciałam taką właśnie torbę uszyć.
Dwie pierwsze widnieją z prawej strony, tutaj pokazuję trzecią.

Cała torba jest uszyta z ciemnej, brązowej skóry.

Tą torbę będzie widać z daleka ;)
Podszewka jest w kolorach pomarańczowo-żółto-brązowych. Kojarzy mi się ze słońcem, łąką....latem.
Aplikacja jest umieszczona na klapie, która jest jednocześnie zamknięciem torby. Wewnątrz jest kieszonka na telefon. Można ją nosić na ramię, albo jak listonoszkę.
Wesoła, kolorowa...mi się podoba.











Beata

czwartek, 17 stycznia 2013

Taka sobie, mała firaneczka

Niewielka firanka na okno, małego pokoiku, który zaadoptowałam na swój warsztat.
Kiedyś może zdecyduję się pokazać go w całej okazałości, ale póki co trwa w nim twórczy nieład, który zapewne zafrasowałby niedoścignioną Perfekcyjną Panią Domu ;)
Firaneczka jest nieduża, podobnie jak okno.. Zrobiłam ją z resztek kordonka, który pozostał mi z innych, szydełkowych szaleństw.Długi czas  nie miałam pomysłu jak je zagospodarować. Ale jak to często bywa, nadszedł dzień kiedy pomysł sam przyszedł do głowy.
Wzór jest mało skomplikowany, może poza zółtymi kwiatkami (słońcami?), które wymagały trochę więcej pracy i kombinowania jak je połączyć.
Podobną zrobiłam koleżance, która zachwyciła się wzorem. Wersja dla niej jest w kolorze ekri.
Beata

środa, 16 stycznia 2013

Uwaga niebezpieczeństwo

Za oknem jest dzisiaj tak:
Mgła spowiła okolicę.
Kojarzy mi się z czymś nieprzyjemnym, żeby nie powiedzieć strasznym.
Tworzy aurę tajemniczości, podszytej niepewnością, co też się w niej kryje.
Idealny dzień na pokazanie dwóch kolejnych aplikacji, które pasują do takiego krajobrazu ;)
Ten sam temat w dwóch odsłonach.
Wzięłam na "tapetę" czaszkę...brrrrr......ha ha ha



Mam nadzieję, że pomimo wzoru, który kojarzy się nam dosyć ponuro, aplikacja wzbudza uśmiech.
Wiem, jest nieco wyzywająca, ale jednak pogodna.












Podszewka, identyczna jak w "toskańskiej" torbie, nadaje całości lekkości. W sumie wyszła torba zabawna i mam nadzieję, że wywoła na Waszych twarzach uśmiech.








A tu kolejna z serii "uwaga niebezpieczeństwo" ;)
Zupełne przeciwieństwo poprzedniej, że tak powiem...temat potraktowałam poważnie ;)
Zarówno torba, jak i aplikacja, są z tej samej skóry. Tyle, że torba ze skóry "na prawą stronę", a aplikacja "na lewą".
Kolor jest taki sam, różnica tylko w fakturze skóry.
Dzięki temu, ten "upiorny" obrazek nie rzuca się nadmiernie w oczy.






Podszewka w tej torbie, to pogodne, rozgwieżdżone niebo. Złote gwiazdy na granatowym tle.
Całość wyszła nieco tajemnicza...prawda?
Mam wrażenie, że trąca troszkę spirytyzmem.








Torby dla odważnych i z poczuciem humoru.

Beata


wtorek, 15 stycznia 2013

Chusta?

Znalazłam w jednej z gazetek szydełkowych, wzór na chustę, taką co to można zarzucić na ramiona i ma zdobić a nie grzać. Ponieważ właśnie taką chustę zapragnęłam mieć na jakieś "wyjście", zakupiłam kordonek w kolorze upragnionym...czyli śliwkowym.
Rozpoczęłam dzierganie...było dosyć kłopotliwe, bo wymagało stałej uwagi i kontroli wzoru. Taaaaa....i tu albo błąd w opisie, albo moja nieudolność, spowodowały, że wzór owszem "wychodził", ale gabaryty mojego szydełkowania, zupełnie odbiegały od pierwowzoru. Chusta miała być ogromna a wychodziła zupełna "bździna". Wzór dobiegł końca...zamiast chusty...wyszła taka sobie chustka?
Wyszło coś, co zupełnie mnie nie satysfakcjonowało jako odzież, ale zaczęła kiełkować myśl o firance. No to dokupiłam fioletu..i zrobiłam dwie kolejne "chusty".
Połączyłam 3 "chusty" ze sobą, doszyłam materiał, żeby firanka była firanką a nie lambrekinem. I z tego dłubania, kombinowania.....wyszło to :










 Beata

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Marzenie

Zima rozgościła się na dobre. W ciągu ostatnich dwóch dni, byłam zmuszona kilka razy biegać z łopatą.  Rano odśnieżanie, po to żeby w południe znowu odkopywać podwórko...a wieczorem powtórka z "rozrywki". Taka niekończąca się opowieść ;) Trzeba "wyskoczyć" do sklepu?....a proszę bardzo, tylko z samochodu trzeba zwalić białe czapy, odmrozić szyby....ufffff  i jeszcze walka z bramą, bo wzięła i zamarzła. Noooooo.......nie lubię zimy i już.
Marzy mi się słoneczko, zielona trawa, kwitnące kwiecie, świergolenie ptasząt.
I tak trochę pod te marzenia, dzisiejsza aplikacja.

Wyglądamy przez okno...i co widzimy?...Lazur nieba, delikatne obłoki płynące w dal. Słońce ogrzewa swymi promieniami łąki i pola.
I te strzeliste cyprysy......
Domostwa z zamkniętymi okiennicami, chronią swoje wnętrze przed nadmiernym nagrzaniem. Znajdziemy tam delikatny chłód, wytchnienie po spacerze.
Toskania...moje odległe wspomnienie z pobytu we Włoszech.
Rozpalona słońcem ziemia, delikatny, orzeźwiający powiew wiatru. Och...byle do wiosny :)
Torba jest uszyta z ciemnej, brązowej skóry, która stanowi świetny kontrast dla aplikacji.











Podszewka w tej torbie jest równie "słoneczna" jak sam widok. Pomarańczowo- żółta krata, wypełnia słońcem wnętrze torby.








Beata

sobota, 12 stycznia 2013

Bezmyślność

Zdarza Wam się "bezmyślność"? Bo mi owszem, bo mi tak.
W takich momentach "zawieszam" się nad kartką papieru i gryzmolę, co mi ta bezmyślność przyniesie.
Oczywiście najczęściej ta przypadłość łapała mnie w okolicznościach zebrań, konferencji albo szkoleń wszelkiej maści. Swoją drogą, czemu prelegenci, na takich spędach ludzkich przynudzają tak okropnie, że są dwa sposoby przetrwania ich. Pierwszy, to sen....no ale jest ryzyko chrapania, albo co nie daj buk, gadania przez sen. Drugi, to "bazgranie". Zdecydowanie bezpieczniejsze, bo przynajmniej można markować szalone zainteresowanie wykładem, połączone ze "sporządzaniem" notatek. Co prawda w notatnikach zakwitają różnego rodzaju roślinności, powstają projekty "chatek za wsią"...albo fantazyjne kratki....albo plątanina czegoś, co nie przypomina zupełnie nic, w każdym razie trudno w takich "pracach" znaleźć jakąkolwiek logikę. Noooo.... psycholog pewnie coś by tam wyczytał ;)
No tak...ten czas mam już za sobą, nie mniej zdarza mi się i teraz bazgrać po kartce zupełnie bez celu.
Z takiego właśnie bezmyślnego "wiszenia" nad kartką papieru, powstał pomysł na aplikację.
Smarowałam z zapamiętaniem przeróżne esy-floresy i w pewnym momencie zauważyłam, że ta bazgranina układa się w zupełnie logiczny wzór.

Nieoczekiwanie, z plątaniny wybazgranych floresów, wyłonił się wzór "prawniczy". Na zdjęciu widać moją przymiarkę, elementy nie są jeszcze przyszyte. Niestety zdjęć gotowej torby nie posiadam, ale pomysł został wprowadzony w życie. Torba pojechała w świat. Torbę wykończyłam podszewką w kolorowe pasy. Całość wyszła bardzo fajnie. Musicie mi wierzyć na słowo ;)
Beata

piątek, 11 stycznia 2013

Milusińscy

Koty.
Cieplutkie, mruczące, charakterne stworzenia.


Muniek, zarozumiały i chyba zakochany w sobie ;). Wymaga ciągłej uwagi. Musi być "dogłaskany" i nie wyobraża sobie wieczoru bez polegiwania na swojej kanapie, czyli na mnie. Gramoli się na kolana i nie przyjmuje do wiadomości, że" kanapa" może mieć inne ciekawsze zajęcia.


Figa, skromna, troszkę zahukana przez Muńka kociczka. Chadza własnymi ścieżkami. Jest głosem kociego ludu...głośno i natarczywie domaga się strawy. Każdy ranek wygląda tak samo.
Biegi po śpiącej pańci, to najlepsza pobudka i przypomnienie, że czas nałożyć w miski. Jest niezastąpionym budzikiem, świątek, piątek czy niedziela...nie ma że boli....mogę sobie rzucać jaśkami, mogę nawet pofolgować sobie słownie...nie zrażona niczym, domaga się swego.
Pies
Kama,zwariowana, pełna wigoru owczarka niemiecka. Pomimo swoich, ponad 6 lat, nadal zachowuje się jak radosne szczenie. Najulubieńsza zabawa....piłka, której nie odda za żadne kości.
Podobno włazi mi na głowę......ale co tam.

Beata

czwartek, 10 stycznia 2013

Mieć dobry podkład

Zauważyłam, że najlepszym "podkładem" do moich szydełkowych poczynań jest telewizja. Siedzieć i gapić się w pudło najzwyczajniej w świecie nie potrafię. A jeszcze jak przyjdzie czas, że przez ekran, tabunami przewalają się tańczący, śpiewający, umiejący coś....no to jest najlepszy "podkład" do zajęcia rąk.
To taki wstęp...a teraz historia pewnej lampy.
Dostałam ją sporo lat temu. Przyjechała do mnie ze Szwecji. Syn przywiózł mi ją w prezencie, za ciężko zarobione korony. Lampa z abażurem z papieru, dawała piękne "mleczne" światło i prezentowała się niezwykle elegancko. Teraz takich lamp, w sklepach, na pęczki...ale wówczas była jednak rzadkością. Podobała mi się ogromnie..ale nie tylko ja byłam nią zachwycona.
Koty także pałały do niej niebywałym uczuciem, co oczywiście okazywały na swój koci sposób. Sprawdzały pazurami jak zachowa się to dziwne stworzenie. Przez długi czas udawało mi się chronić ją przed kocią wylewnością. Ale kociarze dobrze wiedzą, że to tylko kwestia czasu i koty postawią na swoim. Tak i tym razem się stało. Lampa została okaleczona. Szkoda było mi ją wyrzucać, więc stanęła w kącie pokoju, by zakamuflować ubytki abażura. I tak sobie stała w tym kącie, jak za karę jakąś.
Do czasu :)
Nasze rodzime telewizje , postanowiły zafundować widzom szoły talentowe....  publiczna, komercyjne...wszystkie jednocześnie. Podkład był, należało wymyślić tylko cel zajęcia rąk. Padło na "obolałą" lampę. Wymyśliłam mianowicie, że nadziergam serwetek, serweteczek, serweteniuniek i zgrabnie stworzę z nich abażur do skandynawskiej lampy.
Jak pomyślałam, tak zaczęłam szydełkować. Taaaaaaaaaaaaaa..pomysł świetny, serwetki?...mały pikuś. Połączyć to jakoś, żeby jednak wyglądało nadal jak lampa, to było wyzwanie.
Ile się naprzeklinałam, wiem tylko ja, ile razy miałam ochotę rzucić tym wszystkim w kąt, wiem tylko ja. Jednak się zaparłam. Z mozołem łączyłam, zszywałam, mocowałam.
Efekt jest jak na załączonym obrazku. Tak prezentuje się moje dzieło w stanie spoczynku.

A tak w swej świetlistej okazałości.
I tak skandynawska lampa nabrała polskiego sznytu ;)
Siedzę sobie właśnie w jej towarzystwie i piję kawę. Pobudka dzisiaj wyjątkowo wcześnie, nawet Figę uprzedziłam,. Dzień zapowiada się wyjątkowo intensywnie.












Beata

środa, 9 stycznia 2013

Tancerki

Wczoraj była torba z aplikacją tańczącej pary. Dzisiaj zaprezentują się solistki :)

 Pierwsza z nich,  kręci piruety.
 Delikatna, zwiewna baletnica na niebiesko-szarym tle.
Gładko zaczesane włosy, zebrane w koka, to fryzura kojarząca się z baletem klasycznym.
I jeszcze ta baletowa spódniczka - "paczka". Swoją drogą dziwna nazwa dla tiulowej, niemal jak mgiełka, spódniczki.


Podszewkę do tej torby dobrałam, kierując się kolorem skóry.
Na ciemno niebieskim tle plątanina kwiatów i liści, w stonowanych kolorach
Kolorystyka torby jest spokojna.
Myślę, że sprawdzi się jako dodatek, który uspokoi nieco, bardziej awangardową stylizację....ale także może być  szalonym uzupełnieniem  dla bardziej dystyngowanej kreacji.
Torba jest spora, zmieści się w niej teczka A-4, można ją nosić jak "listonoszkę".
Aplikacja znajduje się na "klapie", która jest jednocześnie zamknięciem torby. Wewnątrz wszyta jest kieszonka na telefon.





I jeszcze jedna tańcząca dziewczyna.

 Tutaj dziewczyna prezentuje inny taniec.
Zupełne przeciwieństwo poprzedniej.
 Rozwiane włosy, zarys sukienki, która delikatnie powiewa w tańcu...to wszystko dla mnie kojarzy się z tańcem nowoczesnym. Jest jakiś dramatyzm w tej postaci.
Podszewka tej torby ma intensywne czerwone i pomarańczowe kolory.
Dobrałam ją na zasadzie kontrastu. Tło co prawda jest brązowe ale wzór, stylizowany na motyw roślinny, ma mocne barwy.
Zdecydowane kolory podszewki pasują do dramatyzmu i "ognistości" tańca jaki prezentuje dziewczyna.
Torba, podobnie jak poprzednia mieści teczkę A-4 i można ją nosić jak listonoszkę. Wewnątrz jest kieszonka na telefon.








Beata