Czas przedświątecznego i świątecznego rozgardiaszu mamy już za sobą. Zapasy makowców, serników, pieczonych karkówek i szynek, śledzie, pierogi, uszka, barszcze i rosoły....to wszystko jest już za nami....ufffff.
Poczyniliśmy przeróżne postanowienia na nowy rok.
To znaczy wiele osób chwali się takimi postanowieniami, bo szczerze przyznam, sama takich nigdy nie czyniłam. Żadne plany, typu...rzucę palenie, schudnę 5 kg, pójdę do pracy, zwolnię się z pracy...żadna z takich myśli nie miała u mnie związku z nowym rokiem. Decyzje podejmuję na bieżąco, zależnie od okoliczności. W życiu dzieje się tak wiele, że naprawdę trudno jest przewidzieć, że w tym roku będę miała akurat czas na czytanie 1 książki dziennie. No przyznam, że taka opcja bardzo by mi się podobała, bo jestem czytaczem permanentnym, ale przecież nie jestem wstanie przewidzieć ile czasu będę mogła poświęcić na przyjemność obcowania z literaturą. Tak więc żadne postanowienia, żadne obietnice......może poza jednym, żyć tak żeby nie robić innym przykrości i krzywdy, a samemu mieć satysfakcję z bycia człowiekiem...Ale tak naprawdę to powinno być postanowienie na całe życie a nie na nadchodzący rok.
Beata
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wizytę i cieszę się, że zainteresował Cię mój wpis.
Pozdrawiam Beata :)