Spodobała Ci się któraś z moich toreb?
Chciałabyś mieć torbę wyjątkową, niebanalną ?
Napisz :catinabagg@gmail.com
Kto pyta, nie błądzi :)

niedziela, 21 kwietnia 2013

Trochę nowszy mebel

W kwestii toreb, ogarnął mnie marazm, nie chciejstwo. Wena wzięła się zabrała i gdzieś poszła w siną dal. Ale żeby nie było, że leżę do góry brzuchem i lenię się. Co to, to nie.
Jako że wiosna, to mi się zachciało zmienić nieco wystrój domku :)
Oto komoda, która poszła pod mój "nóż" ;)


Jak zwykle mam problem ze zdjęciami ;)
Na każdym jednak widać, że komoda mocno "zużyta", dawno straciła swój blask.



Długo wahałam się, co z nią zrobić. Wyrzucić? jakoś nie bardzo, szkoda klamota, bo mimo, że posunięta w latach, konstrukcję ma zdrową.
Jest cała z drewna, a teraz nastały czasy mebli paździerzowych, co to po pół roku użytkowania, nadają się na podpałkę ogniska.













Przymierzałam się do niej od dawna. W końcu wygrzebałam papier ścierny i się wzięłam za drapanie. Po jakiś 2 godzinach  pracy uzyskałam taki efekt.

Następny dzień i następne godziny ścierania :) Nie było to takie... hop siup, bo komoda ma freziki, gzymsiki, roweczki i nad nimi najwięcej się naklęłam (czyt. napracowałam).
 "Bawiłam " się tak przez tydzień i zastanawiałam się co dalej ?
Początkowo chciałam żeby była taka naturalna. Niestety okazało się, że każdy element jest wykonany z innego drewna. Taka "łaciata" nie pasowała do mojej wizji pokoju.
No to poszłam w poszukiwaniu jakiejś farby, żeby mebel zamalować i wygładzić kolorystycznie.
Zakupiłam i pomalowałam..a efekt jest taki :)

Efekt delikatnych smug i śladów pędzla, jak najbardziej zamierzony :))))) Zmieniłam uchwyty, bo stare, były już bardzo stare ;)
Uzyskany kolor satysfakcjonuje mnie, chociaż do pełni szczęścia nieco brakuje.
Bo farba miała być mniej połyskliwa, na próbkach wyglądała na matową, pan odpytywany z tematu farby, twierdził, że połysku nie będzie. No ale jest....Nie mniej duma mnie rozpiera, że dokonałam tego wiekopomnego dzieła ;)
U mnie dzisiaj cud pogoda...ogromne słońce daje czadu :)))))
Beata


piątek, 19 kwietnia 2013

o mnie

 
Ta Beata to kobieta z zasadami,
dom swój dzieli z dwunożnymi i z kotami.
Torby szyje tak pięknie, 
ze serce w piersi mięknie,
ona cuda wyczynia ze skórami.
Takim pięknym limerykiem obdarowała mnie Pantera, właścicielka bloga Świat to dżungla
 Jestem dumna jak nie wiem co, te pięć linijek tekstu, to miód na moje serce :)
A ilustracja do wierszyka wzruszyła mnie niebywale.
Panterko dziękuję pięknie i chylę czoła przed Twoim talentem.
Beata

piątek, 12 kwietnia 2013

Figa i Muniek

znowu ogłosił konkurs, no i jak nie wziąć w nim udziału?
Co prawda liczyłam, że może tym razem będę pierwsza ;)))...ale się nie udało.
Nagrody jak zawsze, są fantastyczne, więc czemu nie spróbować.
Krysia jest przemiłą gospodynią, z tym większą przyjemnością wpakuję się do Niej w gościnę z moimi kotami.



Do konkursu zgłaszam pierwsze zdjęcie. Będę wdzięczna jeśli zagłosujecie na moje futrzaki :)).

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Pozytywnie

Od dzisiaj, wszystko mi się podoba. To postanowienie, szczególnie dotyczy pogody.
Co z tego, że za oknem śnieg....postanowiłam, że przestaje mnie to wzruszać, tym bardziej, że słońce zaszczyciło swoją osobą ten padół niekończącej się zimy.
W związku z tym, że zima mnie "nie tyka", będzie dzisiaj wiosenna prezentacja :)


Z pokazaniem tej torby, wstrzymywałam się właśnie z powodu panującej aury. Tak sobie myślałam, że będzie jej bardziej "do twarzy" w wiosennym anturażu. Ale jak to powiadają "czekaj tatka latka"..no to zniecierpliwiłam się ;)












Podszewka jest kwiecista, ale w stonowanych kolorach :)








Nie bardzo wiem jak opisać kolor skóry....bo na zdjęciach wypadł dość blado. Żaden "balans bieli"..ani inne tego typu zabiegi nie oddają faktycznego koloru :(
W realu jest on dużo bardziej soczysty.
Na potrzeby wiosny określę go jako kolor "krokusowy" :)))







Beata

piątek, 5 kwietnia 2013

Niespodzianka

Loteria....losowanie fantów....zabawa, która nigdy nie przynosiła mi szczęścia. Jako nieletnie dziecię z zazdrością patrzyłam na rówieśników, którzy wygrywali baloniki, piłki...no albo nie daj buk...lalkę!!! Jak ja nienawidziłam tych uśmiechniętych dzieciaków...aż się wstyd przyznać do takich uczuć...ale to prawda. No bo ja, przecież grzeczna dziewczynka.....a los nie uśmiechał się do mnie. Nie było mi dane przeżyć tej dziecięcej radości wygrania czegokolwiek :)....Tata próbował ratować sytuację.....strzelał do tarczy...i "wystrzeliwał" córci jakiegoś pierzastego kwiatka...no ale to nie to samo, co wygrać !
Mając smutne doświadczenia ;) z lat dziecięcych, z dużą rezerwą podchodziłam do zabaw typu "rozdawajka". Zgłosiłam się do kilku, zupełnie bez wiary, że wygram.
Mariola z bloga Szydełkowy Zawrót Głowy ogłosiła, że "wyda" szalik własnoręcznie dziergany.
 Po raz kolejny wystawiłam swoje szczęście na próbę....zgłosiłam się.
Przyznam, że zupełnie zapomniałam o terminie losowania, no bo tyle razy nic nie wygrałam. Uważałam, że i tym razem szczęście sobie ze mnie zakpi.
A tu taka "siurpryza" ;))))))
Musiałam przeżyć te kilkadziesiąt lat, żeby poczuć, jak wygląda radość z wygranej :)))
Co prawda szalika nie wygrałam...ale Mariola obiecała mi niespodziankę.
Niecierpliwie czekałam na przesyłkę....i w końcu nadeszła !
Duża koperta...a w niej...

śliczna serwetka, która idealnie pasuje do mojego kuchenno-salonowego wnętrza :)))))
Ale to nie wszystko!!!!...bo z koperty wypadły jeszcze....kolczyki zrobione przez Mariolę:
Myślicie, że to wszystko?
Już zmierzałam z kopertą do kosza....ale w ostatniej chwili zerknęłam do środka...a tam :
kolejne kolczyki !!!!
Prezentuję je na tej "fajansowej" pani, bo ona dużo bardziej fotogeniczna ode mnie jest :)
Dziękuję pięknie :))))
Mariola zrobiła mi swoją przesyłką niebywałą radość :)))
Beata

wtorek, 2 kwietnia 2013

Wlazł kotek na.....

Święta, święta ......i po świętach .
W tym roku były wyjątkowe.
W sobotę , słońce zapowiadało piękną wiosenną aurę. Złośliwie pomyślałam o wieszczach pogodowych, że ich przepowiednie do bani są ;)
Nawet plany wycieczkowe na poniedziałek  poczyniłam,  zamarzyło mi się pobliskie ruiny zamkowe pozwiedzać.
Niedzielny poranek...spojrzenie za okno........i łza w oku się pojawiła ! Bo święta, bo rodzina ma przyjechać...ale żeby ta rodzina dostała się do mnie, to ja z łopatą musiałam ruszyć i przekopać się do furtki!!!!!!!! W ten pracowity sposób zaczęłam świętowanie.....
I kiedy wydawało mi się, że skończyłam walkę ze śniegiem, to panowie z Ochotniczej Straży Pożarnej, przejechali swym bojowym wozem i odśnieżyli ulicę..i super i pięknie, tyle tylko, że zwały śniegu pojawiły się przed moją bramą:(...No co....łopata i do boju!!!!. Jedyna pociecha, że sąsiedzi nie mieli lepiej.
W niedzielę śnieg sobie sypał baaaaaaaardzo delikatnie, tak niby od niechcenia.....wieczorem ponownie byłam "odcięta" od świata ;) W poniedziałkowy ranek, należało powtórzyć czynności z łopatą.
Było, minęło....dzisiaj słońce świeci :)))))
Kocia "rodzinka" mi się powiększyła.....oto osobnik, który zasilił kocie szeregi :)

 I jeszcze koci grzbiet :)

Ach, jeszcze jedna fotka, że niby kot na płocie siedzi ;)
Beata