Spodobała Ci się któraś z moich toreb?
Chciałabyś mieć torbę wyjątkową, niebanalną ?
Napisz :catinabagg@gmail.com
Kto pyta, nie błądzi :)

poniedziałek, 25 listopada 2013

Ja tam byłam.......

Kiepsko spałam.
Straszyli w telewizorze śniegami, więc przeżywałam żeby mnie nie zasypało ;)
Rano co zobaczyłam?...oczywiście śnieg...W telewizorze znowu gadali, że ślisko, że przymrozek....Samochód oczywiście był zasypany i nawet musiałam go skrobać.
Ale co tam..... z czeluści szuflady wyjęłam gps-a i w drogę.....
Korzystałam nie raz z tego dobrodziejstwa, jakim jest gps....ale po prawdzie często "modyfikowałam" jego polecenia ;) Tym razem jednak zdałam się zupełnie na niego, co by nie pobłądzić ;) w tej najważniejsze podróży.
Droga poszła, jak po maśle..ani ślisko nie było, a i śniegu, po drodze, tyle co kot napłakał.
Co prawda niemal u celu podróży, deczko się pogubiłam (mimo gps-a), ale w końcu kilka minut po 10 witałam się z Ilonką.
Ilonka, to ciepła, urocza osoba. Kiedyś pisała o diecie, która to miała, między innymi, ją odmłodzić (?)....no ja nie wiem....czy ona chce wyglądać jak osesek?!?!?!?!?
Od pierwszego spojrzenia, od pierwszego słowa, wiedziałam, że trafiłam do cudownej osoby :)
Ponieważ zajechałam rano i dzieci były w szkole, miałyśmy kilka ładnych godzin do przegadania.
Zasiadłyśmy przy kawie i pysznym cieście w Ilonkowej kuchni. Nie wiem jak wy, ale ja uwielbiam kuchnie właśnie. Kuchnia, to jak serce domu......
Gadałyśmy i gadałyśmy i gadałyśmy i gadałyśmy..i tak bym mogła gadać i gadać z Ilonką w nieskończoność :))))
Poznałam męża Ilonki.....i to jest złoty chłop, ze świecą takiego szukać. Zresztą Ilonka wie jaki ma skarb ;) Tworzą świetne małżeństwo, widać uczucie jakie ich łączy. Wspólnie tworzą niepowtarzalną atmosferę, miałam wrażenie, że znamy się od lat, a nie od kilku godzin :)
Oczywiście MUSIAŁAM obejrzeć Ilonki pracownię :KURNIK SZTUKI". I jestem oczarowana jej pracami. Zdjęcia prac Ilonki robią wrażenie, ale w realu, to zupełnie inna bajka :)

U Ilonki w pracowni już świątecznie i baaardzo klimatycznie.
Jedno mam zastrzeżenie! Ilonka w każde zdjęcie "pakowała" moje torby....się uparła i nijak nie szło dyskutować z kobietą....No, taka uparta jest !!!! ;))))
Poznałam oczywiście dzieciaczki Ilonki, a dzieci ma równie ładne jak ona sama :)
Chciałam wyjechać, zanim zacznie się ściemniać, bo po zmroku nie jestem najlepszym kierowcą (kierownicą?), pomimo okularów, jakoś licho widzę w ciemnościach ;) Nijak nie umiałam wyjść z tego ciepłego domostwa. Załapałam się na pyszny obiadek i kawę poobiednią.
Nakarmiona i napita, pełna wrażeń, ruszyłam w drogę powrotną. I bardzo żałuję, że Ilonka nie mieszka bliżej. No niby nie daleko, bo co tam te 40-50 km...ale jednak.
Ponieważ pożyczyłam od Ilonki kilka książek, to musi ona liczyć się z tym, że znowu mnie u siebie zobaczy ;), chociaż liczę na rewizytę z jej strony :)))), mam nadzieję, że da się namówić!
To spotkanie, to piękny bonus z blogowego świata, wszystkim wam życzę takich spotkań!!!!
Beata


25 komentarzy:

  1. Beatko .....wzruszyłaś mnie tym wpisem .....właśnie moja amerykanka pojechała...oczywiście wciskając mi znowu coś ...w gratisie dostałam słonia ....
    Buziaki i uściski ślę ......i CIESZĘ SIĘ ŻEŚMY W REALU SIĘ POZNAŁY ....WIĘC SZYBKO TE KSIĄŻKI CZYTAJ .....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałam jak czuję, i jak było...a że było pięknie, to musiałam to światu ogłosić!
      Biorę się za czytanie :)
      Ściskam mocno :)

      Usuń
  2. Super, że spotkanie się Wam udało :)) I macie szansę na następne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdroszczę, no zazdroszczę i koniec. Poznałam już kilka blogowych dusz w realu i były udane. Was obie też bym chętnie poznała, ale niestety, to drugi koniec Polski. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świat jest nieprzewidywalny, więc wszystko przed nami :)..co tam drugi koniec Polski ;)

      Usuń
  4. super! cieszę się, że spotkanie udane!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również :) Gdyby nie blog, nie miałabym szansy spotkać Ilonki :)

      Usuń
  5. Fajnie, że masz tak blisko 50 kilosów to pestka.
    A ptaszęta Ilonkowe widziałaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A pewnie, że widziałam..i Julka osobiście poznałam, trochę choruje biedaczek, ale opiekę perfekcyjną :)

      Usuń
    2. miało być "ma opiekę perfekcyjną" :)

      Usuń
  6. Ale udane spotkanko! Tylko pozazdrościć spotkania takiej bratniej duszy:-)))
    Pozdrowienia:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zazdroszcze Wam tego spotkania! Te 50 km to tyle, co nic, mozna wpadac na popoludniowa herbatke. Dlaczego ja mam do wszystkich tak daleko? :((( Nawet mnie tu nikt nie chce odwiedzic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na popołudniową herbatkę, to dopiero wiosną, bo ja o zmroku, jak kret się czuję :( Zimą na poranną kawkę ;))))

      Usuń
  8. Wreszcie zobaczyłam jakieś zdjęcia Ilonkowej pracowni. Oj, co dobrze Wam, to dobrze:-).

    OdpowiedzUsuń
  9. oj to musiało byc spotkanie :) super tak poznac się w realu moze kiedyś się uda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko przed nami...w końcu świat się kurczy :)

      Usuń
  10. Ogromnie Bieszę się Beatko, Waszą bliskością! Sama to niedawno przeżywałam z inna blogową duszyczką, więc wiem jaka to ekscytacja i dziecieca wręcz radośc, mogac spotkać kogos znanego do tej pory tylko z tekstów i zdjęc. A co najwazniejsze - nie zawieść się, a wręcz przeciwnie doznać miłego zaskoczenia i chcieć więcej i wiecej takich własnie realnych, dotykalnych spotkań.
    Pozdrawiam Was obie z Ilonką bardzo serdecznie, marząc że Was kiedys tak normalnie uściskam!:-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest niesamowite uczucie, nie zawieść się :), tym bardziej, że tak często blogowicze powątpiewają w realne spotkania :)
      Też liczę, że i nam uda się kiedyś spotkać i uściskać :)
      Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  11. Szkoda, że mieszkacie tak daleko, z radością bym dołączyła!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu droga, wcale nie tak daleko od siebie mieszkamy :), to niemal rzut beretem ;))))

      Usuń
  12. Kochane! Odległości to rzecz naprawdę względna! Mój Pan Codzienny pracował w takim kraju, gdzie podjechanie do do firmy 700 km, to normalna odległość:D A u nas to dwa krańce Polski;) Także dziewczyny, nie narzekamy i spotykamy się!!!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę i cieszę się, że zainteresował Cię mój wpis.
Pozdrawiam Beata :)