Wczoraj robiłam ostatnie, jesienne porządki w swoim ogródeczku ;)
Krecie kopce "rozniosłam" łopatą....i teraz mam trawnik upstrzony wielkimi "kropami" ;)
Ale najważniejsze, co chciałam pokazać, to moje maliny.
Tak, tak....wczoraj zjadłam kilkanaście malin prosto z krzaka :)
Malinki miały piękny kolor, były bardo soczyste...ale przyznać muszę, że smak mało malinowy miały. To niestety ostatnie już owoce, w tym roku...
Pochwalę się również, co zdołałam wydziergać przez te kilka dni.
Dziergałam, dziergałam, dziergałam.....i osiągnęłam 200 x 27 cm. Przede mną jeszcze prawie 200 x 150 cm szydełkowania, "różanej" firanki.
Kilka wyzwań czeka na mnie w pracowni "skórzanej", więc lecę się wyżyć :)
Beata
PS. ......ludzie listy piszą.....więc Wy piszcie do Mikołaja .
Beatko u Ciebie to lato , maliny na krzaku, firaneczka jak malowana, nie próżnowałaś kobitko :)
OdpowiedzUsuńBuziak :)
A bo ta jesień jest wyjątkowa, w tym roku :)...maliny deczko kwaskowate były.
UsuńTak naprawdę, to dopiero wstęp do firanki :)
maliny nonono , u mnie jeszcze na balkonie pomidorki ;p
OdpowiedzUsuńSama byłam zdziwiona :)))
UsuńTaka firanka to marzenie!!!!!!
OdpowiedzUsuńTakie male poltora metra firanki (cudnej zreszta!) zrobisz ruk-cuk, skoro w tak krotkim czasie dalas rade wydziergac blisko 30 cm. Wyjsc z podziwu nie moge. Piekna!
OdpowiedzUsuńJednakowoż ta ilość do "przerobienia" przeraża mnie :)
UsuńMalin zazdroszczę, jakoś nie możemy się swoich dochować, albo coś je zeżre, albo wygniją albo wymarzną :(
OdpowiedzUsuńFirana cudo, a to co brakuje to tylko 5 razy to co jest, a jak szybciutko to wydziergałaś.
Ale będzie efekt jak zawiśnie w oknie ... jak bym taką miała to całą noc bym swiatło swieciła żeby wszyscy mi zazdraszczali :)
Pozdrawiam
Kurcze...czuję się mocno zmotywowana, takimi komentarzami :)
UsuńTakie firanki dziergała moja ciocia dla mnie to za długotrwałe wyzwanie...
OdpowiedzUsuńTo prawda, trochę potrwa nim ją skończę :)
UsuńCudowna firanka. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRaczej jej początek ;)
UsuńNo to początek ... jest piękny. Ale jak pokażesz całość to my tu popadamy z wrażenia! Tylko uprzedź, albo jakieś stopniowanie wrażeń by się przydało!
OdpowiedzUsuńSama jestem ciekawa, czy całość będzie porażać ;)
UsuńPodziwiam cierpliwość przy różanej robocie, chyba wolałabym iść do chruśniaka i maliny wcinać:))
OdpowiedzUsuńOstał mi się, ino firan "róż" ;))))
Usuńależ mam ochotę na takie maliny prosto z krzaka:) no już całkiem spory kawałek firanki jest:) świetnie!
OdpowiedzUsuńNa malinki z krzaka, trzeba poczekać niestety, ładnych kilka miesięcy :)
UsuńMaliny w listopadzie :) fajnie, nawet, jeśli już nie smakują tak, jak latem. Zawsze to jakaś świeżyzna jest ;)
OdpowiedzUsuńNa temat firanki - dziewczyny już się wypowiedziały, co mogę więcej dodać. Śliczna jest :) Bardzo podobają się mi takie rzeczy.
Pierwszy raz jadłam "listopadowe" maliny ;)
Usuń