Spodobała Ci się któraś z moich toreb?
Chciałabyś mieć torbę wyjątkową, niebanalną ?
Napisz :catinabagg@gmail.com
Kto pyta, nie błądzi :)

sobota, 16 listopada 2013

Na oko.....

Dzisiaj "pochwalę" się potrawą, którą co jakiś czas wykonuję na kategoryczne żądanie swego potomstwa :)
Potrawa jest wielowarstwowa, kaloryczna jak diabli. Zwykle serwuję ją na obiad, z tym że w taki dzień nie spożywam kolacji a i ze śniadaniem na drugi dzień jest kłopot ;)
Została ochrzczona wiele lat temu i dumnie nosi nazwę "picca".
Pierwsze jej wykonania, to był "przegląd" lodówki, Z czasem zawartość "piccy" unormowała się na stałym poziomie i zawiera : kiełbasę, pieczarki, cebulę, paprykę, groszek konserwowy ( to pomysł syna) i rzecz oczywista ser żółty w ilościach hurtowych. Tak naprawdę to wszystkich składników jest lekki nadmiar ;)
Najpierw spód "piccy"...to ciasto drożdżowe. Robię je na tak zwanego czuja. Jedyną stałą jest jajko, reszta, to moja dowolna twórczość.
Odrobina drożdży + jajko + odrobina wody ....to wszystko sobie "rośnie".
 Następnie mąka..... na oko, z dużą ilością różnych ziół, tutaj nadal stosuję metodę..."co się nawinie"...... na oko :).
Ciasto na blachy.....a bo nie napisałam jeszcze, że jak robię tę swoją "piccę", to muszą być 2 blachy. Jedna jest konsumowana na miejscu, druga na wynos ;)
Dwie blachy z ciastem lądują w piekarniku...czas?...na oko!
Kiedy ciasto lekko się podpiecze, wykładam na nie, wcześniej podduszone, podpieczone składniki.
Najpierw papryka z cebulką.

Na to warstwa startego sera żółtego.
Następnie podsmażona kiełbasa i warstwa sera żółtego.
Następnie podduszone pieczarki, groszek konserwowy i warstwa sera żółtego.
I to wszystko do piekarnika.
Zapiekanie odbywa się oczywiście na oko ;)

Cztery osoby dokonały spustoszenia prostokątnej blachy ;)
"Picca" z tortownicy czeka na podział i wynos ;)
Gotowanie "na oko"...to jest to!!!!
Beata

24 komentarze:

  1. mmmmm.... zgłodniałam.....ślinka mi cieknie....pycha!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mi już nie cieknie...bom się obżarła niewyobrażalnie ;)

      Usuń
  2. Aaaa to już widzę jak wygląda ta Twoja pizzza , no mega w górę z pewnością a co na oko smakuje najlepiej :)
    Cmoki

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaka kolorowa pizza. Ja nie potrafię piec noc na oko. Musi być przepis. Ale zgłodniałam.Buziaczki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tą "picce" robię od tyla lat, że już mi przepis nie potrzebny jest :)

      Usuń
  4. Lubie pizze, ale jestem za leniwa na takie przygotowania, zwlaszcza na oko ;) Taka dobra pizze mrozona mozna kupic, ze dla naszej dwojki nie oplaca sie robic domowej. Pewnie ta kupna nie rowna sie w smaku do Twojej, ktora wyglada niezwykle apetycznie i jest ze swiezych produktow, ale kosztuje za duzo staran i czasu :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieci mnie motywują...tak sama z siebie, to nie wzięłabym się.
      Na co dzień też leniwa jestem :)

      Usuń
    2. Zupelnie jak ja! Przybij piateczke, siostro leniuszko :)))

      Usuń
  5. Ja to praktycznie wszystko " na oko" w kuchni robię...... no chyba, że miarką jest szklanka, łyżka.......no bo ile to jest szczypta? Soli, albo cukru? Pewnie każdego szczypta jest inna.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W przypadku opisywanego wydarzenia kulinarnego wszystko jest na oko...
      W większości swoich popisów kulinarnych stosuję jakieś miarki, ale najlepiej mi się gotuje bez tych ograniczeń ;)

      Usuń
  6. Ja też od czasu do czasu pozwalam rodzince na takie obżarstwo...

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajna wyżerka, tyle, że nie mogę pojąć, jak może na tak długi czas wystarczyć. Jakaś, choćby lekka kolacja musiałaby jednak być. Jeśli już, mogłabym rozważyć, czy nie ograniczyć obiadowej porcji. Ze śniadaniem natomiast nie byłoby żadnego problemu:-)).
    Ech,rozmarzyłam się na myśl o tej smakowitej "piccy"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może wystarczyć...no z tym śniadaniem, to se letko przesadziłam ;), bo ja bez śniadania nie umiem funkcjonować :), podobnie jak bez porannej kawy :)))

      Usuń
  8. Na (moje) oko... nie ma jak u mamy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to prawda ;)...nawet moja herbata lepiej im smakuje ;))))

      Usuń
  9. nie ma to jak gotowanie na oko! też wyznaje tę zasadę:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę i cieszę się, że zainteresował Cię mój wpis.
Pozdrawiam Beata :)