Przeglądałam swoje archiwum fotograficzne (jak to dumnie brzmi ;) ) i znalazłam zdjęcia sprzed 2 lat , a na zdjęciach małe piesie, dzieci mojej Kamy.
Historia związana z ich przyjściem na świat jest trochę zabawna, a trochę wieje grozą.
Kama, to pies podwórkowy, broń boga łańcuchowy !!!!!! Całymi dniami biega sobie luzem po podwórku. Jako, że jest kobietą, więc płot i brama została zabezpieczona przed wizytami niechcianych absztyfikantów. Wszystkie możliwe "dziury" w płocie zostały utkane, a na bramę założyłam siatkę, ponieważ najzagorzalszym adoratorem był piesek, dość mikrej postury, który mógł swobodnie przejść między okuciami bramy:) Co prawda, z racji swych gabarytów nie mógł stanowić większego zagrożenia dla cnoty mojej Kamy......ale jak powiadają, lepiej dmuchać na zimne:)...więc dmuchałam. Byłam zupełnie spokojna o prowadzenie się swojej suni :)
Byłam zmuszona wyjechać na kilka dni. Podczas mojej nieobecności w domu, pieczę nad zwierzętami objął syn. Jakież było moje zdziwienie, gdy otrzymałam telefon od niego, że....uwaga !!!!! ktoś podrzucił mi na podwórko szczeniaczki!!!! w ilości sztuk 5 ...Jesuuuuuuuuuuuuuuu!!!!!!!! telefony się grzały....i jednak doszliśmy do wniosku, że to nie podrzutki tylko Kamy dzieci. Na dworze mróz, zima na całego, a moja sunia w połogu. No to się piorunem spakowałam, w samochód i do domu gnałam na łeb na szyję. Bo syn tylko dochodząco zaglądał, a przecież trzeba było czeredkę objąć opieką :) Ktoś się może zdziwi, że nie dostrzegłam ciąży u własnego psa..ale przypadła ona na okres jesienno zimowy...Kama jak co roku nabierała nieco tuszy..więc nie przypuszczałam, że to ciąża, tym bardziej , że uważałam swoje podwórko niemal za twierdzę warowną, broniącą dostępu zakochanym czworonogom.
To matka dzieciom :)
Trójka, z piątki małych urwisów :) pompony przy moich butach, to była rewelacyjna zabawa.
Ten patyczek.....to "jakieś tam" drzewko chińskie(?)....oczywiście już go nie ma ;) Jeden maluch umiłował je i podgryzał ile wlezie.
Największa rozrabiara, która obecnie zwie się Kora i jest równie szalona jak jej matka ;)
Maluch odbiera instruktaż od swego starszego kolegi...dzisiaj ponoć poważny, obronny pies :)
Ostatni piesek, zanim trafił do nowego domu, złożył wizytę moim kotom ;) Wzajemna obserwacja trwała ponad pół godziny....Kotów nie szło odwołać z posterunku ;)
Ojciec do dzisiaj jest nieznany..ale jednak musiał być przystojny, bo dzieci z tego związku fajne wyszły ;).....Kama na alimenty oczywiście nie mogła liczyć ;)
Wiosną dowiedziałam się do czego jest zdolny zakochany pies;)...pokonał 2 metrowy płot, by dostać się do ukochanej....oberwał ode mnie latarką po grzbiecie i tą sama drogą uciekł.
Takie to były konsekwencje szalonej miłości ;)
Beata
Fajne szczeniaczki...:-)
OdpowiedzUsuńA nie prościej wysterylizować ??
Plan był,żeby jeden raz miała psiaki,że tak powiem czekałam na to aż absztyfikant dorośnie, ale ona zrobiła to po swojemu ;)...teraz jest już wysterylizowana.
Usuńzgadzam się z Jasną. Po co ma mieć młode? To mit, że chodź raz musi urodzic, przecież to dla niej wysiłek. Znajdziesz wszystkim domy? Weźmiesz odpowiedzialność za te pieski? Naprawdę sterylizacja nie jest krzywdą dla suni. Gdyby tak każdy myślał... już co prawda odchodzi się od tych mitów, i dobrze. Bo po co mnożyć cierpienia, skoro wiadomo nie sposób zapewnić każdemu zwierzakowi godziwych warunków. Ile kończy w schroniskach, wpada pod auta, czy w inny dramatyczny sposób kończy żywot....
UsuńDobrze, że już po operacji...
Zasięgałam opinii kilku weterynarzy...i przeważała opinia, żeby jednak choć raz miała szczenięta...Przy tym jest ładnym owczarkiem niemieckim i miałam sporo zamówień na szczeniaki po niej. Ale już nie mam tego problemu :)
Usuńhistoryjka akurat na walentynki ubawiłam się super :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj tez to wspominam z uśmiechem :)...wtedy nie byłam jednak tak radosna ;)
UsuńSłodziaki, historia w sam raz na poprawę humoru:) Utuliłabym takiego szczeniaczka...szczeniaczki tak fajnie pachną:)
OdpowiedzUsuńWspominam je z czułością...ale co podżyłam , to moje :)
Usuń