Przeprowadziłam ją u synowej i syna ....właściwie , to taka maleńka rewolucyjka. Tylko firankę zrobiłam.
Synowej bardzo podobała się firanka, którą pokazywałam tutaj.
Jak to u mnie bywa..miała być taka sama...a wyszła inna ;) Ponieważ wiadomo było, że zawiśnie w kuchni....no to jak bez zazdrosek?
Nie jest łączona z materiałem, jak w pierwowzorze......
Tak prezentuje się w świątecznym anturażu :)
Teraz na realizację czeka firanka w róże.....no ale jeszcze trochę poczeka, bo krucho z czasem.
Beata
Bardzo ładna. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJaka dobra synowa ,że zgodziła się na rewolucję :-)))
OdpowiedzUsuń:)..dobra, dobra....ale też sama chciała ;)
UsuńA ktoś mówił, że moja doba dłuższa ...
OdpowiedzUsuńJa się tylko pytałam ;)....tak swoją drogą, to szkoda mi kłaść się spać, toż to zmarnowany czas...
Usuńo jakie ciekawe!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPodziwiam za odwagę! Rewolucja u synowej, brzmi groźnie ;D
OdpowiedzUsuńSynowa łagodna w obejściu ;)...rewolucja była tak...minimini.
UsuńPiękna!!! Marzy mi się zazdrostka w kuchni...już coś tam zaczęłam, może skończę do wiosny...za rok:D
OdpowiedzUsuńAle jaka satysfakcja :)
Usuń