Orzechy wczoraj wieczorem łupałam.
Ilość ich była ogromna...jakieś 5 kg z łupinami. Orzechy od dawna czekały na łupanie...ale mi jakoś nie chciało się za to brać.
Tak sobie je łupałam i łupałam... dziadkiem do orzechów, rzecz oczywista. Właściwie, to grzybkiem drewnianym. Łupiny "skakały" po całej chałupie, co wzbudziło zainteresowanie kotów. Próbowały te łupiny łapać w locie. No miały zabawę, a ja sprzątanie....
Łupanie orzechów, to niby żadna robota...orzech do grzybka, dokręcić kapelusz, wydłubać orzecha z łupiny...To" dokręcanie" kapelusza było sporym wyzwaniem dla moich rączek i przy okazji ćwiczyłam różne mięśnie z bicepsami włącznie.
Łupanie orzechów, poza tym że ciężka robota, to na dodatek żmudna dość . Urozmaicałam sobie tą pracę wymyślaniem różnych sposobów gniecenia łupin.. I mi się przypomniało, że w literaturze spotkałam się z opisem pięknej dziewoji, co to pośladki miała tak twarde, że orzechy nimi łupać mogła (?) Jeśli pamięć mnie nie myli, to taką piękną, nadobną i silną kobietę opisywał Sienkiewicz.
Pośladkami.... orzechy ?!?!?!...Zastanawia mnie, jak też Jagienka tego dokonywała ? ...Współczuję kobiecie, bo po takim eksperymencie, pośladki musiała mieć posiniaczone i obolałe.
Nie wypróbowałam tej metody, moje pośladki zbyt delikatne, poza tym, ta część ciała niezbędna jest do codziennego funkcjonowania, więc mowy nie było żebym narażała ją na takie stresy ;) I chociaż pomysł Pana Sienkiewicza dość intrygujący jest, pozostałam przy starej, dobrej metodzie......
Dzisiaj pośladki mnie nie bolą, za to ręce już tak...ale siedzieć mogę, a na odciski na rękach zrobię sobie okłady z chleba i pajęczyny, to podobno dobra metoda na różne dolegliwości, to może i na moje odciski zadziała.
Dziadek-grzybek do orzechów i 1/3 mojego orzechowego urobku :)
Beata
Też nie wiem, jak można pośladkami orzechy rozgniatać, ale Sienkiewicz miał bujną, jak się okazuje, wyobraźnię, kto tam wie, co mu się po głowie snuło ;) Jakie fantazje ;) :))
OdpowiedzUsuńOrzechy też na mnie czekają, nie mam tak wypasionego ;) dziadka , jak Ty, ale może dam radę ;)
Miłego dnia, Beatko :)
Mój "dziadek" mimo, że wiekowy i drewniany, nadal "jary" ;))
UsuńSienkiewiczowska fantazja, mocno mnie ubawiła :)
Obieranie orzechów, to nie jest najprzyjemniejsze zajęcie.
Ja je łupię takim wyciskaczem do czosnku, które poniżej ma takie wgłębienie na orzecha. Łupiny też mi uciekają. Niestety nie jest to ulubiona moja czynność domowa, nie obrałabym 5 kg.
OdpowiedzUsuńNo to masz "dziadka" z XXI wieku ;)
UsuńTe 5 kg miałam sobie rozłożyć w czasie, ale jak zwykle, wszystko na ostatnią chwilę :)
AJ tam myślę, że to fikcja literacka i żaden pośladek nie ucierpiał:)
OdpowiedzUsuńNo też nie wyobrażam sobie, co to za pośladki musiałby być ;)
UsuńSienkiewicz chciał w ten sposób obrazowy pokazać jaka dziewczyna była hoża( a może miał inne walory na myśli:-)))))
OdpowiedzUsuńTy lepiej nie próbuj tej metody;-)
Zdecydowanie nie zaliczam siebie do "hożych" ;)))
UsuńJa tam orzechy w łupinach trzymam i łupię po trochu w miarę potrzeby...
OdpowiedzUsuńTakie hurtowe ilości, potrzebuję do ciasta świątecznego :)
UsuńHe, he, ale miałaś ciekawe myśli przy obieraniu orzechów. :) Napisz książkę był już "Traktat o łuskaniu fasoli". będzie "Traktat o łupaniu orzechów" :)
OdpowiedzUsuńO matko...nie wiem czy moich przemyśleń wystarczy na książkę ;)
UsuńSienkiewicz miał po prostu bujną wyobraźnię:) takiego jak Ty dziadka do orzechów w życiu nie widziałam. Obieranie orzechów nie należy do przyjemnych, oj nie! dlatego ja zawsze molestuję M. i on to robi podjadając oczywiście:D
OdpowiedzUsuńWyobraźnię, to on miał !!!!! :))))
UsuńNie znoszę obierać orzechów,ale ciasto z nimi takie dobre.....
O ile mnie pamiec nie myli, a w moim wieku juz moze, to Sienkiewicz pisal, ze Jagienka swoimi jedrnymi posladkami MOGLABY lupac orzechy, a nie ze lupala.
OdpowiedzUsuńMy mamy takiego dziadka-obcegi, tez trzeba sie napracowac, zeby polupac i tez lapki bola.
Panterko od "mogłaby"..do "łupała" krótka droga ;))))
UsuńJa mam takie obcęgi, zdecydowanie wolę, szybciej i lżej moim zdaniem.
OdpowiedzUsuńTeż łupię niemal codziennie ;)
Mój grzybek całkiem dobrze sobie radzi.....
UsuńKiedyś miałam metalowego dziadka...i się złamał na orzechach !!!!!
Wyobrażam sobie, co też temu naszemu Mistrzowi Pióra po głowie musiało chodzić...
OdpowiedzUsuńA Tobie współczuję odcisków, dzielna dziewczyno. Pewnie jakiś smakowity tort orzechowy się szykuje - to będzie wyżerka!
Nie tort, a orzechowa strucelka będzie..i to nie jedna, bo rodzina zamówienia złożyła na większą ilość ;)
UsuńMi mąż łupie, jakoś nie mam do tego nabożeństwa. I tak mnie wkurza, że łupiny lecą w każdy kąt.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, z tymi łupinami cała jazda........
UsuńPamietam jak jako dziecko, orzechy lupalam mlotkiem wychodzila miazga jednak po kilkunastu zmiazdzonych nastepne byly juz prawie w calosci. Teraz leniwa jestem i kupuje juz obrane.
OdpowiedzUsuńBeatko odawlilas kawal roboty a przy tym i koty mialy zabawe.
A o lapki swoje dbaj, bo one bardzo cenne sa - pozdrawiam:)
Jako dziecię też waliłam młotkiem ;) a mój dziadek w rękach łupał orzechy .....
UsuńŁapki oszczędzam....dzisiaj nic nie robiłam ;))))
Sienkiewicz po prostu miał kudłate myśli ;D
OdpowiedzUsuńA co do orzechów klucz francuski jest super!
Co dom, to inny sposób na orzechy ;)
UsuńBeatko wytrwała! A toś sie nałupała! Moze spraw sobie na przyszłosc jakiegoś lepszego dziadka do orzechów? Moze taki obcęgowaty byłby lepszy? Tutejsze gospodynie też łupią, bo mają w ogrodach stare drzewa orzechowe, ale potem zazwyczaj sprzedaja orzeczy, bo każdy grosz przed świetami sie liczy.One łupią zazwyczaj przy pomocy zwykłego młotka albo kamienia, albowiem nie masz to jak rzeczy proste!Ja dostałam parę kilo orzechów i prawie co wieczór łupię sobie do bezpośredniej konsumpcji, albowiem jestem maniaczka gryzienia i chrupania czegokolwiek! Żaden orzech u mnie nie doczeka wypieku!
OdpowiedzUsuńSerdeczne pozdrowienia zasyłam ze wciąż białego, zlodowaciałęgo Podkarpacia!:-))
Mój "grzybek" daje radę. A biorąc pod uwagę, że właściwie używam go raz do roku, to chyba nie będę inwestować w nowe narzędzie ;) Z orzechami mam kłopot, bo lubię je...ale obierać nie znoszę, więc jak już zabiorę się za łupanie, to wolę to zrobić jednorazowo. Zwykle orzechy wykorzystuję w wypiekach świątecznych. A w tym roku będzie tego sporo, bo dzieci złożyły zamówienia na strucle orzechowe, więc nie mam wyjścia i na małą chwilkę zamienię się w cukiernika (?) ;))))
Usuń