Znalazłam odrobinę czasu żeby ubogacić dom w jaja.
Dziewczyny dekupażują, malują...a ja sobie uszyłam kilka.
Muniek musiał oczywiście skontrolować wykonanie. Miał zapewne ogromną ochotę "pokulać" sobie jajami ;) ale pogoniłam dowcipnisia.
Zastanawiałam się gdzie i jak je wyeksponować. Znalazłam dla nich takie oto miejsce.
Jajka są wypełnione ociepliną, nie ma więc ryzyka potłuczenia.
A teraz pokażę Wam jajka, które przechowuję z ogromnym pietyzmem, bo liczą sobie jakieś 25 lat...a może nawet 30......sama jestem w szoku, jak policzyłam ile lat upłynęło od ich powstania.
Te jajka stworzyła moja babcia. Wydmuszki oklejone materiałem.
Było ich znacznie więcej, ale są jednak bardzo delikatne i niestety sporo uległo zniszczeniu.
Babcia z moją mamą, "robiły" jeszcze inne jajka. Gotowane były w cebuli a potem żyletką wydrapywały na skorupkach wzorki. Jajka były piękne...zdobione koronkowymi wzorami. Te niestety są tylko w moich wspomnieniach. Kiedyś próbowałam zrobić takie same...ale jednak nie znalazłam w sobie na tyle cierpliwości.
Beata
No nie, koteczek nie ma jajeczek ?? :-)))
OdpowiedzUsuńHa ha ha...pewnie dlatego ciągnie go do tych kolorowych ;)
UsuńPiękne jajeczka. Te twojej babci są równie śliczne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTe "babcine", to niemal zabytek ;)
UsuńFajne te bezpieczne jaja... daj kotu choć jedno...
OdpowiedzUsuńA te babcine - oj u moich rodziców nie było zwyczaju zdobienia jaj... albo tego nie pamiętam ;)
Jak znam życie, to sam sobie weźmie ;)
UsuńPisanki super! Babcine przepiękne! U mnie też jaja farbowało się w cebuli, a później drapało. Moja mam poszła na skróty i zrobiła szydełkowe koszulki wielokrotnego użytku ;D Też nam przypadły w prezencie. Ale ja dalej farbuje w cebuli i ciach do koszulki!
OdpowiedzUsuńTeż miałam koszulki szydełkowe..ale rozdałam, a w tym roku nie dam rady zrobić.
UsuńJa też daaaaaaawno temu ,,drapałam,, pisanki. Teraz chyba nie wystarczyłoby mi cierpliwości. No a ile razy było tak, że już prawie skończone jajko pękło...
OdpowiedzUsuńTwoje szyte- piękne , kolorowe, aż wesoło i wiosennie się zrobiło. No i nie ma ryzyka, że się uszkodzą albo zniszczą...Można powiedzieć, że zrobiłaś jajka na miękko...
A ja już z jajami skończyłam!
Jajka na miękko....a mimo to nie ma ryzyka niechcianej jajecznicy ;)
OdpowiedzUsuńale kolorowo:) super!
OdpowiedzUsuńzapraszam po wyróżnienie:)
biegnę :))))
UsuńFajne wyszły te ocieplane jajka, ale jedno się kotu należy. Jest bardzo podobny do mojego pierwszego Miśka.
OdpowiedzUsuńOdnośnie jaj Twojej babci i mamy. Mam takie wydrapywane i gotowane w cebuli, ma co najmniej 25 lat, sama sobie wydrapałam. Też oklejałam koronkami i dawno temu, i w tamtym roku, i jutro znowu będę. Wszystkie są na moim blogu. Wbrew pozorom okleja się szybko, gorzej z wydrapywaniem.
Gratuluję wyróżnienia.
Fajny Singerek masz w nagłówku.
Pozdrawiam.
Singerek, po cioci-babci :)...ma francuskie papiery ;)
OdpowiedzUsuńW tym roku z jajkami nie poszaleję...permanentny brak czasu :(