Poza sprawami tzw. codziennymi, które ostatnimi czasy kopały mnie w tyłek, znajdowałam jednakowoż czas, żeby zająć się przyjemnościami.
Na obecną chwilę największą przyjemność czerpię z dziergania :)
Jakiś czas temu znajoma zamarzyła o obrusie szydełkowym. Wzór wybrany, kolory zostały ustalone, kordonek w ilościach niemal hurtowych, nabyłam. I leżało toto i robiło mi wyrzut sumienia. Z przerażeniem patrzyłam na "wór" kordonka, a ogrom przedsięwzięcia mnie normalnie paraliżował. Najgorzej zmobilizować się i zrobić pierwsze oczko ;), potem to już leci......
To moje dzieło w pełnej krasie:)..........no takiej pół pełnej......
Tu uzupełnienie powyższej krasy ;)))
A tu rzut oka na detal :)))
I jeszcze raz , dla prezentacji kolorów :)
Obrus ma być stosowany tylko i wyłącznie w święta......tak postanowiła jego właścicielka.
PS. Prezentowany dzisiaj wzór wykorzystałam już kiedyś
Beata
Ale jaki powrót! Od razu z grubej rury:D Ja bym prędzej umarła niż takie wielache cudo wydziergała! Podziwiam z całego serca takie dzierganie! Przepiękna serweta, wcale się nie dziwię, że będzie używana tylko od święta!
OdpowiedzUsuńTakie dzierganie dobrze mi robi na nerwy :)))
UsuńPodziwiam Cię za tą misterną robotę. Całość prezentuje się rewelacyjnie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPodziwiam...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam
Ciekawa jestem, jak dlugo zajelo Ci wydzierganie tego cudenka?
OdpowiedzUsuńDziergałam 3 miesiące, bez tzw. spiny :)
Usuń